piątek, 19 października 2012

Doradca klienta czyli wyciskacz klienta

Maciej Samcik na swoim blogu podał historię pewnej klientki, która chciała pożyczyć w Getin Banku 15.000 zł na cztery lata z przeznaczeniem na zakup samochodu. Pan Maciej poniższą historię opatrzył swoim komentarzem, a mnie zadziwiają w niej zupełnie inne aspekty działalności Getin Banku, które w formie spostrzeżeń podaję na końcu tej historyjki. Cytuję:
Bank już w pierwszym paragrafie umowy zamieścił zapis: "Bank udziela Kredytobiorcy kredytu w złotych polskich (zwanego dalej „Kredytem”) w kwocie 16.129,03 zł. Kredyt przeznaczony jest na refinansowanie kosztów zakupu pojazdu (zwanego dalej „Pojazdem”) marki (...), rok produkcji 2002, w kwocie 15.000,00 zł, kosztów objęcia Kredytobiorcy ubezpieczeniem na wypadek zgonu w kwocie: 806,45 zł". Spryciarze. Klientka potrzebuje 15.000 zł, a oni od razu wpisują do umowy kwotę znacznie wyższą, żeby mogli zainkasować nadwyżkę na jakieś lewe ubezpieczenie. O którym zresztą nie wspomina nawet w par. 2: "W związku z udzieleniem Kredytu Kredytobiorca ponosi następujące koszty: a) prowizji bankowej w kwocie 322.58 zł, b) odsetek od kredytu w kwocie 4671.65 zł, c) zarejestrowanie Pojazdu na Bank - 44,00 zł". Klientka przeczytała co jej podsunięto do podpisu i zaczęła zadawać pytania. "Wyjaśniono mi, iż to ubezpieczenie jest dla banku sposobem na obejście ustawy ograniczającej możliwość kredytowania prowizji". Bo, rzeczywiście, Ustawa o kredycie konsumenckim takich manewrów zabrania - prowizję bankową trzeba zapłacić z własnych pieniędzy, nie z kredytu. "Na moje pytanie, czy ubezpieczenie jest obowiązkowe pani doradca klienta odpowiedziała, że bez niego miałabym wyższą prowizję. Dodała jeszcze, że ona sprawdzała różne opcje i ta jest dla mnie najkorzystniejsza... Jestem totalnie ciemna jeżeli chodzi o prawo bankowe, więc pomyślałam że może faktycznie kobieta chce dla mnie dobrze [...]. Pani Liliana miała wątpliwości i jeszcze raz poszła do banku, gdzie powtórnie została poddana "grillowaniu". A że był to Getin Bank, to grillowano na wolnym ogniu, podpiekano i przypalano. Ostra jazda. "Pani-doradca klienta przez godzinę sobie pogadała, mówiła między innymi, że to ubezpieczenie jest po to, aby na wypadek mojej śmierci auto odziedziczyła rodzina. Odpowiedziałam, ze nie mam rodziny i nie obchodzi mnie co się po mojej śmierci z autem stanie. Pani wtedy obliczyła na nowo - bez ubezpieczenia i z wysokim oprocentowaniem. No to znowu ja, że nie rozumiem skąd wzięła taką stawkę - to jakaś kpina. I że wezmę kredyt gotówkowy w innym banku.. Wtedy zaczęła się inna rozmowa i stał się cud! W efekcie mam ten kredyt - bez ubezpieczenia z oprocentowaniem takim, jakie wcześniej obiecywano przy ubezpieczeniu.

Spostrzeżenia:
  • Banał: doradca klienta w Getin Banku wmawia klientowi banku, że jakiś wariant jest dla klienta najkorzystniejszy, a jest najkorzystniejszy dla Banku. Natomiast dla klienta jest najbardziej niekorzystny. Po prostu doradca klienta powinien nazywać się "naciągaczem klienta", "wyciskaczem klienta", tytuł/stanowisko doradcy (a najczęściej doradczyni) ZUPEŁNIE nie koreluje się z jego/jej faktyczną działalnością.
  • Banał: Polskie banki (a celuje w tym Getin Bank) za nic sobie mają zakaz sprzedaży wiązanej, skoro w rozmowie z klientem (którą przecież można nagrać) oferują dodatkowe produkty jako sposób na uzyskanie jakichś "bonusów". W rozmowie z klientką "doradczyni klienta" powiedziała otwartym kodem: " to ubezpieczenie jest dla banku sposobem na obejście ustawy ograniczającej...". I mówienie czegoś takiego jest legalne?
  • Regułą w Getin Banku jest proponowaniu każdemu klientowi z osobna indywidualnej stawki/marży podczas udzielania kredytu. Sam to przerabiałem biorąc kredyt hipoteczny w GB w 2010 roku. Zaproponowano mi atrakcyjną marżę, a następnie po kilku dniach dostałem pismo radośnie informujące mnie o udzieleniu mi kredytu hipotecznego tyle, że ... z dwukrotnie wyższą marżą. Na moje oburzenie, że nie tak miało być kierowniczka oddziału Getin Banku w Luboniu twierdziła, że nic nie da się zrobić. Kredyt wziąłem w GB, tyle że nie w tym oddziale i nie z taką marżą, jaką mi wstępnie zaproponowano. A zatem gdybym - jak przeciętny "jeleń" - wziął zaproponowany kredyt, to wytargowany w tym Oddziale czysty zysk zostałby właśnie tam, bo placówki te pracują na franszyzie i mają w nosie globalny wizerunek Getin Banku.
  • Wniosek wypływający z powyższych spostrzeżeń jest stosunkowo prosty. Jeśli Bank w ramach umów franszyzowych nie nakazuje oddziałom jednolitej polityki nakazującej im stosowania pewnych etycznych norm, a oddziały Getin Banku mogą stosować indywidualne - i z punktu widzenia klientów, chytre i podłe - praktyki, to każda z placówek intensywnie pracuje na własne konto, tyle tylko, że sumarycznie psując w przyspieszonym tempie wizerunek marki (Getin Banku). Działa tu ten sam mechanizm, który zauważył niejaki Mikołaj Kopernik a propos psucia pieniądza.