czwartek, 27 września 2012

KNF rusza się, a w kazdym razie daje oznaki życia

Wygląda na to, że instytucja nadzoru jaką jest KNF (Komisja Nadzoru Finansowego wreszcie ruszyła/kiwnęła palcem. Wydała z siebie ryk w następującym dokumencie: Praktyki banków

środa, 12 września 2012

Plan Regularnego Oszczędzania Zabezpiecz Przyszłość cz. II

Jest to dalsza część mojej historii z Getin Bankiem, którą opisałem w swoim pierwszym poście. Zbulwersowany po wizycie 8 sierpnia w Getin Banku w Luboniu poszedłem tam po 2 dniach i złożyłem skargi na Getin Bank, po czym 16 sierpnia 2012 roku odwiedziłem oddział Getin Banku w Luboniu i ...



Pracownica banku Anna S. odmówiła mi wydrukowania ponownie (w dniu 16 sierpnia 2012 roku) tabeli wykupu dla mojego ubezpieczenia, tłumacząc, że wydrukowana dla mnie 8 sierpnia tabela wykupu jest wewnętrznym dokumentem Getin Bank (nie posiadający żadnych logo firmowych, tytułu itp. informacji) i że ona tę tabelę wydrukowała przez pomyłkę. Czyli w listopadzie ub. r. również placówka bankowa, w której kupowałem ten produkt, nie posiadała takiej tabeli, bo nie ma takiego druku w Getin Banku przygotowanego dla klienta banku. Dając mi do podpisu umowę z zapisem, że zapoznałem się z warunkami będącymi w załącznikach Getin Banku z góry zakłada, że klient podpisuje, że zapoznał się z tym, czego mu nie pokazano (bo taka tabela nie jest dokumentem dla niego przeznaczonym). Na moją wyraźną prośbę pracownica Banku podała mi wycenę funduszu, o który oparty jest "mój produkt". Podała, że urósł z 395 zł w listopadzie 2011 roku do 419 zł w dniu 16 sierpnia 2012 roku. Na moje żądanie napisania tego mi na piśmie wielokrotnie mi odmawiała i w końcu skontaktowała się telefonicznie z kimś w centrali i po minucie wyświetliła mi na monitorze informację, że jednak jest inaczej i że indeks mojego produktu spadł z 250 zł w listopadzie ub. r. do 154 zł w sierpniu br. (czyli spadł o 40%)[1]. Na moje wyraźne żądanie podpisała się pod sporządzoną przeze mnie notatką z powyższymi danymi (załącznik nr 2). Jest to niechlujny i mało istotny dokument, ale ilustruje trudność otrzymania czegokolwiek na piśmie od pracowników Getin Banku. Z zamieszczonego w internecie bilansu tego funduszu na dzień 30 czerwca 2012 roku wynika wprost, że jest on dosłownie zżerany przez zarządzający nim fundusz Open Life GP5 UFK (w bilansie widnieje 9,5 mln zł straty na czerwiec 2012 r. z początkowych 23,7 mln zł aktywów w listopadzie ub. r.). Na marginesie: sprawdziłem jak ma się sprawa kolejnych edycji (zwanych przez Getin Bank subskrypcjami) tego indeksu i stojących za nimi funduszami: Open Life GP6 UFK, GP7 ... GP14. Każdy z nich utrzymuje wartość startową do zakończenia subskrypcji (np. u mnie były to 3 miesiące, a dla produktów o subskrypcji 1-miesięcznej utrzymują fason przez miesiąc), aby potem gwałtownie pikować w dół o kilkadziesiąt procent!

Poprosiłem ją również o regulamin mojego funduszu oraz o tabelę opłat i limitów. Wręczono mi regulamin zupełnie innego funduszu UFK Open Life GP14 (załącznik nr 4) oraz tabelę opłat i limitów (zał. nr 5) jeszcze innego funduszu (prawdopodobnie funduszu Open Life GP13 UFK o subskrypcji od 1 sierpnia 2012 roku do 31 sierpnia 2012 roku - uważam tak, gdyż kod produktu to T/I/GB/OGIR101/013) twierdząc, że nie posiadają regulaminu funduszu, który mi placówka ta sprzedała (czyli Open Life GP5 UFK). Tabela ta według moich wyliczeń (poprzez porównanie z wydrukowaną dla mnie w Getin Banku w Luboniu tabelą w dniu 8 sierpnia) różni się, co do warunków i kwot. Również podczas tej wizyty wręczyła mi warunki ubezpieczenia - prawdopodobnie dotyczące innego funduszu (brak informacji o funduszu, którego dotyczą).




P.S. Teraz jak to piszę jestem już po rozmowie z zastępczynią dyrektora regionalnego, która stwierdziła, że dla niej znalezienie dokumentów związanych z moim funduszem nie stanowi żadnego problemu ... ona po prostu znalazła je w sieci... Ale na moje pytanie: "w jakiej sieci?", odpowiedziała: "w wewnętrznej sieci Banku". Dobre, prawda?

poniedziałek, 10 września 2012

żeby nie było, że nie ostrzegałem

Przyglądając się od maja 2012 roku temu, co narasta wokół Amber Gold i linii lotniczej OLT Express, wyrokowałem wówczas, że stanie się tak, ... jak się stało. Pamiętam jak mówiłem swojej żonie: "zobaczysz, okaże się, że kilkaset tysięcy ludzi kupiło sobie bilety na jesienny wypad weekendowy np. do Wenecji. Zobaczysz, że OLT Express nie dotrwa do jesieni (bo wtedy miały zacząć się rejsy zagraniczne OLT Express) i po zbadaniu sprawy przez prokuraturę okaże się, że na dany rejs np. 26 października OLT sprzedał np. 10 000 biletów w jednym samolocie." Cóż, teraz mogę sobie pisać, że już wtedy to przewidziałem. Kto mi teraz uwierzy, że tak prorokowałem?

Dlatego też muszę podzielić się ze swoim "proroctwem" dotyczącym Getin Noble Banku. Po artykule w Rzeczpospolitej o dynamicznym rozwoju rynku ubezpieczeniowego, w którym jest taka oto fraza: "Jak wynika z raportu Analiz Online, największy wzrost aktywów w ujęciu procentowym zanotował segment funduszy dłużnych ... W analogicznym okresie wzrosły także aktywa funduszy ochrony kapitału do poziomu 8,6 mld zł, czyli o 16,2 proc. W tym przypadku wysoka dynamika aktywów, to przede wszystkim zasługa Open Life TUŻ, które w niecały rok po rozpoczęciu działalności operacyjnej osiągnęło blisko 5-procentowy udział w rynku." Dodam od razu, że Open Life TUŻ to część grupy kapitałowej Getin Noble Bank. 

Towarzystwo to (Open Life TUŻ) w ramach grupy ubezpieczeniowej Getin Życie sprzedaje tak naprawdę produkty strukturyzowane (Pareto, Pareto II, Pareto III, Libra, Lucro, Kwartalne Zyski, Światowe Rynki, Plan Systematycznego Oszczędzania Zabezpiecz Przyszłość, Better Future itp.), które niczym bomba z opóźnionym zapłonem uderzą (zdaniem moim, zdaniem ekspertów finansowych, zdaniem każdego, kto dokładnie przeczyta, jak zbudowane są te produkty) w dziesiątki tysięcy (jeśli nie setki tysięcy) klientów, którzy staną się ich nabywcami. Uderzą, to znaczy: po zakończeniu życia każdego z tych produktów klient zgłosi się po odbiór swoich pieniędzy i dostanie jakiś marny ochłap i to w nominalnej wartości (bez uwzględnienia inflacji). Okaże się po prostu, że indeks, na którym były oparte, będzie po prostu zakładem, który nie wygra (np. okaże się, że indeks zakładał, że indeks giełdowy Wig20 będzie większy od 3500 punktów, a może indeks będzie zakładał, że będzie mniejszy od iluś tam, nie ma jak tego sprawdzić). Produkty te są agresywnie oferowane "każdemu Kowalskiemu", a sprzedawcy najczęściej sprzedają je jako analogiczne do lokaty bankowej, ale zagajając: "no wie Pan/Pani, forma ubezpieczenia to po to, żeby uniknąć zapłaty podatku Belki". Albo tak, jak jest to w reklamie w ramach poradnika Getin Banku wraz z dziennikiem Fakt (gdzie piszącym reklamę "dziennikarzem" jest pan Wojciech Sury, obecny rzecznik prasowy Getin Noble Banku): "bezpieczny i o niskich kosztach sposób zmuszający do systematycznego oszczędzania". Czysta kpina!

Jestem przekonany, że za 10-15 lat wybuchnie afera o skali kilkudziesięciokrotnie większej od Amber Gold, bo w grę wchodzić będą straty klientów rzędu kilkunastu miliardów złotych. I co? I będąca wówczas przy władzy partia ABC zrzuci całość winy na wygrzewających się na tropikalnych plażach podstarzałych polityków, którzy obecnie nami rządzą. A działania można podjąć teraz, po to w końcu mamy: KNF, UOKiK, Rzecznika Ubezpieczonych, Prokuraturę (przecież tu jest mowa o par. 286 K.K. i par. 86 K.C.), a na samym końcu tego łańcuszka jest w końcu jakiś Minister Sprawiedliwości? No, ale wszystkie te instytucje są czyste, bo przecież formalno-prawnie wszystkie umowy są ponoć poprawne, a że tysiące ludzi jest oszukiwanych i wprowadzanych celowo w błędne przeświadczenie o "produkcie" finansowym, który nabywają?

Dlaczego uważam, że są setki powodów, aby mniemać, że za kilkanaście lat nie będzie śladu po tych, którzy sprzedali takie "toksyczne" produkty. Wystarczy spojrzeć na mnogość podmiotów w ramach grupy Getin: Getin Bank, Getin Noble Bank, Getin Online, Open Life, Getin Życie, Open Finance, GetBack, TaxCare, Home Broker, Internetowe Biuro Maklerskie. I w danym momencie niektóre z podmiotów są kurami znoszącymi złote jajka (teraz chyba będzie taką kurą nienotowana na giełdzie firma ubezpieczeniowa Open Life i windykacyjna GetBack), a niektóre są "chłopcami do bicia" (teraz chyba jest to posiadający mnóstwo placówek w formie franszyzy Getin Bank (tam chyba pan L.C. nie posiada już akcji, więc nic nie straci na finansowym obsunięciu się tej spółki) oraz Getin Holding - wystarczy spojrzeć na jego notowania giełdowe za ostatnie 12 miesięcy, żeby zobaczyć skalę upadku (obecnie kapitalizacja wynosi 1,21 mld zł, a cena akcji 1,65 zł) od początku 2012 roku (na początku stycznia br. akcje kosztowały 7,20 za sztukę!). Nie znam szczegółów, ale chyba można przeprowadzić 2 działania arytmetyczne: 1,21/1,65*7,20 = 5,28 mld zł kapitalizacji w styczniu 2012 ;)

Uwaga: z raportów Rzecznika Ubezpieczonych za 2010 rok, za 2011 rok i za 2012 roku widać wyraźnie, że kit ten wciskają klientom nie tylko rozmaite macki Getin Banku - bawią się tymi niebezpiecznymi zabawkami takie firmy jak: Axa, Aegon, Warta, Ing, Amplico, Generali, Nordea itd. Dokąd to zmierza i kto panuje nad globalnym wypływem pieniędzy z kieszeni polskich rodzin? Halo, Houston - mamy problem ;)

P.S. W każdym amerykańskim hotelu w każdym pokoju hotelowym na stoliku nocnym można zobaczyć Biblię. Wygląda na to, że w Polsce w każdym pokoju hotelowym (a może w każdym domu?) powinien znajdować się egzemplarz Kodeksu karnego (jako odpowiednik Starego Testamentu - jest bardziej surowy) oraz egzemplarz Kodeksu cywilnego (jako odpowiednik Nowego Testamentu). W naszym Państwie są one chyba niezbędne do funkcjonowania każdego obywatela (przynajmniej dla posiadającego jakikolwiek produkt bankowy, ubezpieczeniowy lub będący jakąś ich hybrydą - polisolokata ...)

piątek, 7 września 2012

cuda cuda ogłaszają - czyli ciekawostki o socjotechnikach i sztuczkach pracowników Getin Noble Banku

Postaram się w opisywać tu 9i systematycznie dopisywać) co ciekawsze "kąski" czyli niewiarygodne wręcz niekiedy historie związane ze sprzedażą "superproduktów" oferowanych przez Getin Noble Bank.

1. Na początek banalny wpis z portalu www.wrobieni.org, w którym autorka wpisu pisze coś takiego: "Powiedziano mi, że po 2 latach mogę wybrać cały mój kapitał nawet z zyskiem. Nie będę pisać, jak mnie wrobiono, bo sposób jest taki sam, tylko innym powiedziano, że po 6 miesiącach, innym po 2 latach jeszcze innym po 5 lub 6. Jakie to ma teraz znaczenie?". Chodzi jej o to, że podobnie jak pozostałym 1200 członkom portalu sprzedawcy podstępnie zmanipulowali ją i zapewnili, że po 2 latach będzie mogła odstąpić od "produktu" bez poniesienia strat. Skąd ja to znam? Ponad 1200 klientów-nabywców rozmaitych "superproduktów" Getin Noble Banku twierdzi to samo: "zostaliśmy zmanipulowani i podstępem nakłoniono nas do kupna produktu", który zawiera nie ujawnione przez sprzedawców pułapki mające decydujący wpływ na końcowy efekt, którym jest  ogromna strata finansowa klienta Banku. Mówimy tu o oszustwie, które zdefiniowane jest w Kodeksie Karnym w par. 286 p. 1 i polega na przekazaniu fałszywych informacji klientowi lub niepodaniu istotnych informacji w celu osiągnięcia korzyści finansowych (np. prowizji dla sprzedawcy). Chodzi mi w tym przypadku o to, że jeśli 1200 osób mówi, że zostało zmanipulowani (oszukani), to dlaczego żadne instytucja nie zajmie się tym? Pozostaje słowo klienta przeciwko zaprzeczeniom sprzedawcy? Nikt nie widzi tu regularności (czytaj: w tle mamy zorganizowany i zinstytucjonalizowany proces szkoleń, gdzie specjaliści od sprzedaży dokładnie instruują jak dokonać tego, żeby np. klient zaparafował n-ty raz, że z czymś się zapoznał, ale sprzedawca (pracownik banku) jakoś odwróci jego uwagę. Nikt nie widzi tej powtarzającej się setki razy regularności w zeznaniach i doznaniach nabitych w butelkę nabywców rozmaitych produktów?

2. Maciej Samcik z Gazety Wyborczej w sowim artykule opisuje historię klientki, której DomBank (hipoteczne ramię Getin Noble Banku) przewalutował kredyt hipoteczny z franków szwajcarskich na złotówki i wypowiedział kredyt z powodu 4 miesięcznej zwłoki w spłacie rat kredytu. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale jak można przeczytać w artykule klientka dostała monit z GetBack (windykacyjne ramię Getin Noble Banku), w którym była informacja, że powinna w ciągu 30 dni uregulować zaległe odsetki, a wtedy "bank rozważy możliwość cofnięcia wypowiedzenia". Cytuję ciąg dalszy: "Na wypowiedzeniu umowy kredytowej i monicie z zewnętrznej  firmy windykacyjnej GetBack widnieje podpis i pieczątka tej samej osoby. Podejrzewam, że firma GetBack, z którą byłam w kontakcie i windykacja zaległej kwoty przebiegała skutecznie, czyli wywiązywałam się z ustaleń, stworzona została po to, aby uśpić czujność klientów. W pewnym momencie okazało się, że Getin zabrał sprawę z tej firmy i przewalutował mój kredyt". W efekcie klientka pożyczyła z DomBanku 420 tys. zł, spłaciła 120 tys. zł, a po przewalutowaniu zostało jej do spłaty ... 650 000 zł. 
Mnie w tej historii najbardziej fascynuje to, że to nie DomBank wzywa do spłaty, tylko GetBack. Klientka spełnia warunki, ale to nie GetBack odpowiada/uznaje/nie uznaje spełnienia warunków czy też wycofania się z obietnicy "rozważenia możliwości cofnięcia wypowiedzenia".  To DomBank odpowiada, że przewalutowuje, ale przecież on nie wysyłał monitu... Jak słusznie zauważa redaktor Samcik: tam pracują niezłe filutki (osobiście sformułowałbym to inaczej, ale obiecałem sobie, że nie będę używał niecenzuralnych słów). Tym niemniej rozumiem już powody występowania na umowach rozmaitych (i mnożących się jak króliki) podmiotów grupy Getin: Getin Noble Banku, Getin Banku, Dom Banku, GetBack, TaxCare, Open Finance, Open Life, MyLife, Getin Życie... Zawsze można mieć umowę z G, dostać potwierdzenie umowy z H, dostać monit z X, otrzymać odpowiedź na reklamację z Y, dowiedzieć się, że za produkt odpowiada Z itp. itd.

3. Ciekawy przypadek znalazłem na pewnym forum w sieci, ale nie podam go celowo (wygląda na to, że niektóre fora prawne są  forami dla prawników, którzy na rozmaitych przypadkach podanych przez ufnych nowych forumowiczów, ćwiczą retorykę prawną i skuteczne formy "puszczania delikwentów na drzewo"). Mianowicie klient banku podpisał umowę, w ten sposób, że po podpisaniu pierwszej strony umowy (tworzącej kopię poprzez druk samokopiujący) okazało się, że istotne warunki wynikające z wypowiedzenia tej umowy były na rewersie umowy, którego to rewersu nie dano mu do podpisania, a on go nie zauważył. Odpowiedź bywalców forum: "Umowa na pewno jest zgodna z prawem, a przepisy prawa są publicznie dostępne, a zatem musisz je znać". Kropka

Opisując swój przypadek na forach prawnych (a raczej prawniczych) warto zwrócić uwagę na to, czy forum to powstało, aby pomagać ludziom, których spotkała krzywda (mało prawdopodobne, powód: porady fachowców pro bono? wolne żarty). Dużo bardziej prawdopodobne (moim zdaniem) jest to, że takie fora gromadzą prawników różnych specjalności, a oni na podanych im na tacy przykładach bezbronnych klientów różnych instytucji wyłuszczających jak zostali oszukani (zmanipulowani, oszukani etc.) odpowiadają na podstawie jakiego rozumowania lub paragrafu klient jest sam sobie winien. Jeśli delikwent nie oponuje lub jego argumentacja jest niezadowalająca, to ci "bywalcy" mają w swoim dossier nowy sposób gotowy do zastosowania w ich zawodowym życiu (np. w swojej firmie, najczęściej dużej korporacji). Ach ta młodzież! I jaka inteligentna! Nic tylko cieszyć się!

4. Spróbuję w krótkiej relacji opisać tutaj chyba najznakomitszy wyskok filutków ze stajni Getinu, a mianowicie historię niejakiego Jana Jączka w ramach jego przygody z Getinem. Historia ta opisana jest w artykule na portalu Afery Prawa a np. rozprawę apelacyjną można zobaczyć w nieco przydługim filmie na YouTube. W żołnierskim skrócie historia ta jest następująca. Pan Jączek zjawia się w Internetowym Domu Maklerskim (IDM), którego właścicielem jest Leszek Czarnecki (twórca Getinu). Pan Jączek ma na koncie 326 000 zł. W IDM broker proponuje mu "deal życia", którym ma być kupno akcji debiutującej spółki - LC Corp (był rok 2007, a akcje sprzedawał Leszek Czarnecki). Broker zaproponował, żeby Jączek dołożył do posiadanych przez siebie 326 000 zł jeszcze 74 000 zł, aby razem zebrało się 400 000 zł i do tego, żeby pożyczył 40 000 000 zł (lewarowanie 100-krotne!, bez zabezpieczenia!). Facet namawiany bierze w końcu "tylko" 20 mln zł kredytu i udzielają mu tego kredytu, pobierając prowizję (ok. 20 tys.) i odsetki (ok. 25 tys.) - łącznie 45 tys. zł .. z tych 326 000 zł. Ponieważ nastąpiła redukcja zleceń o ponad 98,1 % (której dokonał IDM), to kredyt jaki mu realnie przydzielono na zakup akcji był znacznie mniejszy i wyniósł ponad 99 tys. zł. Poprzez takie manipulacje z ogromnym przeszacowaniem kredytu Organizator tej imprezy nakręcił cenę akcji (cena wywoławcza wynosiła 5 zł za sztukę), wciągnął do całej operacji setki klientów a la Jączek zwabionych chęcią zysku i posiadających oszczędności i sfinansował sobie całą imprezę. Następnie akcje (cena debiutu dzięki temu lewarowi wyniosła 6,50 zł za sztukę) zaczęły oczywiście lecieć na łeb na szyję na dół. Przy czym cały czas faceta przekonywano w Getin Banku i w IDM, "że nie należy się wyzbywać, że to inwestycja długoterminowa" itd., itp. A pan Jączek cały czas płacił odsetki od kredytu (tego w wysokości 99 tys. zł). W sumie w ciągu półtora roku zapłacił ponad 13 tys. odsetek. Po półtorej roku Getin Bank za pośrednictwem IDM sprzedał jego akcje (bez wiedzy klienta), żeby spłacić kredyt. I tu jest ciekawostka - sprzedał po kursie 59 groszy za sztukę (znajdując idealnie moment, w którym osiągnęły one najniższy punkt notowań). I facet obudził się z listem, z którego wynikało, że IDM sprzedał jego akcje i za wszystkie akcje (kupione za 326 000 + 99 000 zł = 425 000 zł) uzyskał w sumie 32 000 zł, które to IDM potrącił na poczet spłaty kredytu, który pozostał do spłacenia przez tego biednego Jączka w kwocie 85 000 zł. Tak więc faceta skasowano w białych rękawiczkach na kwotę ponad 400 tys. zł. Nie bądźmy zbyt drobiazgowi! A to, że pan Jączek próbuje od 5 lat odzyskać pieniądze poprzez sądy użerając się z prokuraturą też dobrze nie świadczy... Jeśli LC posiadający Bank B, ma biuro maklerskie Y i oferuje swoje akcje spółki Z, to może przy pomocy kredytu udzielanego przez B złożyć zlecenie poprzez Y i pozbyć się akcji Z za najwyższą notowaną w późniejszej historii spółki Z cenę (6,50 zł), gdy po 1 i 1/2 roku okaże się, że były warte 8 % pierwotnej ceny. To jest złoty interes* lub przekręt* ... ale trzeba mieć rozmach klasy LC, żeby móc takie cuda wyczyniać.

* niepotrzebne skreślić w zależności od posiadanej moralności

5. Klientka na portalu money.pl opisała swoją historię: " A oto moja przygoda w Getin Banku. Wzięliśmy z mężem kredyt na zakup nowego samochodu, ale niestety noga nam się powinęła. Zabrano nam samochód, sprzedano i resztę kredytu komornik ściągnął z pensji męża. W 2008 roku dostaliśmy postanowienie komornicze,że zadłużenie wobec Getin Banku zostało spłacone a egzekucja zakończona. W roku 2011 dostaliśmy pismo z Getin Banku, że kredyt jest nie spłacony. Jak się okazało komornik nasze pieniążki wpłacał na konto innego klienta. Mała pomyłka przy księgowaniu. Teraz mamy spłacić jeszcze odsetki karne w kwocie 4500 zł, mimo tego, że sąd je oddalił". Getin Bank ma w nosie takie drobiazgi jak cudza pomyłka...

6. A oto jeden z przykładów z forum-kredytowe.pl w temacie kredyty samochodowe w Getinie (strona 9 tematu, wpis ok. siedemdziesiąty): u mnie również weryfikacja dokumentów zajęła sporo czasu, gdyż na piśmie widnieje data 20.10.10 a moja polisa kończyła się 28.10.10. Żeby było zabawniej pismo w którym powiadomiono mnie o wciągnięciu w polisę informuje, że pierwsza rata ubezpieczenia jest do zapłaty 25.10.10 a ów dokument dostałem od listonosza 28.10.10!. Niezłe co? Trzeba mieć tupet jak nie wiem co, żeby takie coś wymyślić, a do tego jaki wiejski majstersztyk wykonał Getin. Brawo Getin na pewno zyskacie tym przekrętem zbiorowe pozwy i lawinowe odejścia waszych klientów którzy jakby nie było przynoszą wam do banku wasze wypłaty". I co? I nic? 

7.Pewna klientka dwa lata temu wzięła kredyt hipoteczny w Getin Banku za pośrednictwem Open Finance, którego doradca wcisnął jej promocję „Pół w dół”  - polegającą na tym, że przez dwa lata spłaca się połowę raty - i przekonywał, że reszta jest rozpisana na wszystkie miesiące pozostałe do spłaty, w jej przypadku to 48 lat (bo kredyt był udzielony na 50 lat). Cały kredyt wynosi 340.000 zł, rata miała wynosić 1900 zł, a ta połowa (którą płaciła przez dwa lata), to była kwota 860 zł. Ostatnio, po upływie dwóch lat i wpłacie ok. 20.000 zł na konto Getinu okazało się, że do spłaty pozostało jej jeszcze... 380.000 zł. A więc saldo kredytu wzrosło od początkowego o 40.000 zł, nie licząc tego, że oddała bankowi 20.000 zł. Klientka otrzymała nowy harmonogram spłat, a pracownik Getinu zaproponował kolejną promocję na pięć lat – wtedy - po 5 latach spłaty - miałaby jeszcze do spłacenia 500.000 zł. Piękne, prawda? Klient cieszy się z "promocji", a Getin Bank dopisuje po prostu do kredytu to, czego klient nie płaci na bieżąco i nalicza od tego odsetki, a poza tym pobiera prowizję za tę promocję "pół w pół" (prowizja za promocję!).

Zmiana polityki "uświadamiania" w Getin Noble Banku


Klienci Getin Noble Banku żalą się, że nie otrzymali kompletu stosownych dokumentów podczas podpisywania umowy z Getin Noble Bankiem (lub jakąkolwiek placówką stowarzyszoną, która jest częścią holdingu: Getin Bankiem, Open Finance itp.). Wspólnym elementem tych skarg jest to, że bagatelizowano znaczenie jakiegoś dokumentu, przedstawiono informację na ekranie monitora pracownika Getin Noble Banku itp. Wszystko zrobione, aby klient nie zobaczył dokumentów, a potem mimo wszystko podpisał, że zapoznał się z nimi...
 Powszechnie stosowaną zalecaną praktyką na rynku finansowym jest umieszczanie warunków, całkowitych kosztów i innych istotnych informacji w samej umowie kredytowej, umowie o lokatę itp. produktach bankowych. Tak nakazują stosowne ustawy. W produktach ubezpieczeniowych takim dokumentem jest OWU (Ogólne Warunki Ubezpieczenia). Urząd Ochrony Klientów i Konsumentów opisuje jakie składniki powinny znaleźć się w OWU
Natomiast praktyką Getin Noble Banku jest umieszczanie rozmaitych tabel opłat, warunków wykupu, limitów i innych informacji w rozmaitych załącznikach, co jest niezgodne z ustawami konsumenckimi. UOKiK w swoim raporcie z kontroli wzorców umów pt. "Nieprawidłowości w ogólnych warunkach ubezpieczenia" pisze, że takie praktyki są niedozwolone, zwalczane ale nadal zdarzają się.

Zaintrygowała mnie spójna reakcja menedżerów Getin Noble Banku w związku z relacją telewizyjną w Panoramie TVP2 z 9 sierpnia 2012 roku i po kilku artykułach gazetowych piętnujących Getin Noble Bank i związane z nim Getin Bank, GetBack, MyLife, Open Finance, Open Life, Getit Life itp. (jest tego sporo). Świetnie reakcję Banku można prześledzić w artykule redakcji NaTemat. Żeby dobrze opisać, na czym polega ta Nowa Polityka muszę jeszcze opisać fragment rozmowy na ten temat, jaką przeprowadziłem w ramach zgłoszonej na Getin Noble Bank skargi, a którą to rozmowę przeprowadziłem z dyrektor regionalną odpowiedzialną m.in. za Poznań.
Podczas rozmowy zasugerowałem, że skoro Getin Bank każe podpisać klientowi, że widział Tabelę opłat i Warunki wykupu, to powinien przekazać te dokumenty do podpisu klientowi i trzymać drugi egzemplarz w ramach bankowej dokumentacji, Pani Dyrektor powiedziała, że jest to niecelowe! Że Getin Noble Bank zmienił niedawno procedurę podpisywania umowy i teraz klient własnoręcznie pisze, że zapoznał się z tymi dokumentami i pod swoją ręcznie spisaną deklaracją podpisuje się. Najbardziej bulwersujące jest to, że GNB tylko mocniej pod względem prawnym zabezpiecza się w ramach ewentualnych procesów sądowych i robi wszystko, co jest możliwe, aby klient nie zobaczył tych tabel, z góry wiedząc, że gdyby klient zobaczył taką tabelę, to zdecydowana większość klientów nie kupiłaby tego Planu Regularnego Oszczędzania (na pewno nie ci, którzy sobie tego nie życzyli ze względu na jego długoletni horyzont czasowy i loteryjność/hazardowość produktów - a celem GNB jest sprzedanie tego produktu również tym, którzy tego sobie nie życzą). Na potwierdzenie intencji GNB, że "lepsze uświadomienie klienta" jest przez GNB rozumiane jako lepsze zabezpieczenie się GNB przed sądem najlepszym przykładem jest  odpowiedź rzecznika GNB (p. Wojciecha Surego) dla redakcji NaTemat, który w odpowiedzi na bulwersujące potraktowanie pewnego staruszka odpisał redakcji NaTemat w ten sposób: "... staramy się udoskonalać ofertę, modyfikować proces szkolenia naszych doradców oraz wprowadzać rozwiązania, których celem jest potwierdzenie faktu, iż każdy Klient dokonuje świadomego wyboru oferowanego produktu (dodatkowy formularz podpisywany przez Klienta)". 
Intencje Getin Noble Banku stają się jasne: mogąc wręczyć do podpisu dwa egzemplarze takiego załącznika i zażądać podpisania ich przez klienta oraz zatrzymania w dokumentacji bankowej jednego z nich (wtedy klient na 100 % otrzymuje dokument i od niego zależy czy go przeczytał, a intencje Banku stają się czyste i pokrywają się z zaleceniem UOKiK[i]), GNB woli "zapewnić mocniejsze prawniczo potwierdzenie faktu, że klient jest świadomy" - GNB robi to w ten sposób, że nakazuje własnoręczne napisanie przez klienta takiej właśnie sentencji.


[i] W sprawie UOKiK przeciwko Getin Noble Bankowi w decyzji RŁO-38/2011 UOKiK z dnia 20 grudnia 2011 roku uznał, że "przedsiębiorca bezprawnie pomijał w umowie kredytowej  informacje o łącznej kwocie wszystkich kosztów, opłat i prowizji do których zapłaty zobowiązany był konsument. Zgodnie z prawem, takie informacje powinny znajdować się w umowie kredytowej, a nie jak praktykował to Getin Noble Bank – w załącznikach do niej. Zdaniem Urzędu, kredytobiorca powinien mieć dostęp do pełnej wiedzy o zakresie jego praw i obowiązków bez konieczności poszukiwania istotnych informacji w dodatkowych dokumentach". Moim zdaniem podobne rozumowanie należy zastosować do zawartych umowy o nazwie grupowe ubezpieczenia na życie i dożycie o nazwie Plan Regularnego Oszczędzania Zabezpiecz Przyszłość. Tak na marginesie umowa ta mająca w tytule "ubezpieczenie" robi tylko pozory bycia produktem ubezpieczeniowym, bo wskazana w umowie osoba uposażona (ta, która dostanie "odszkodowanie" w przypadku śmierci ubezpieczającego) otrzyma nie kwotę ubezpieczenia, tylko wartość zgromadzonej składki potrąconej o opłaty likwidacyjne zgodne z tabelą wykupu. Czyli np. jeśli ubezpieczony umrze po 2 latach od przystąpienia do ubezpieczenia, to osoba uposażona otrzyma ok. 12 % zgromadzonych środków (zgodnie z moimi wyliczeniami i przedstawioną mi omyłkowo (!) tabelą po 2 latach przy zgromadzonych środkach w wysokości 7500 zł, osoba uposażona otrzyma 900 zł!).